wtorek, 11 grudnia 2018

LIMERYK SPONSOROWANY

Pewien Krab - mister plaży z Łomianek,
miał dość ławic, glonów i bujanek.
Pragnął wcisnąć się z wdziękiem
w rozchyloną muszelkę
lecz - niestety - zaplątał się w wianek.

poniedziałek, 10 grudnia 2018

BANER

Stuk stuk, stuka sobie jesień i przybija mi pod oknem aktualny bilbord, reklamujący deszcz jesienny deszcz. Nie wiem, jakie środki higieniczne są w tych deszczach, że już po pierwszym praniu zmywają z jesieni całe złoto i purpurę. Pominę, proszę Państwa, opis tła typu black and white, w którym dominuje porcelanowy ząb czasu, przeżuwający poczerniałe w kąpieli liście. Pochylę się nad sceną rodzajową, która - być może - ma przykuć uwagę widza. Rower Mietka-Mietka wydaje się być niezgodny z duchem epoki; podobnie sam Mietek-Mietek jest bez wątpienia wczorajszy. Trochę sobie siedzą, trochę leżą, świeżo wykąpani w oddanej przed chwilą do użytku kałuży. Tymczasem dzisiejsze społeczeństwo ma w nosie banery. Odporne na lans i propagandę, zdrowe społeczeństwo wprawnym ruchem palca wybiera przycisk "pomiń reklamę" i szerokim łukiem omija cały ten chłam.

czwartek, 6 grudnia 2018

INNE BAJKI. ZIELONY.

Nie robię makijażu. Chciałabym mieć bardziej wodniste oczy, dobrze nawilżone kropelkami visine, takie bardziej pasujące do bezchmurnego nieba, przejrzyste, dalekowzroczne, oczy przenikliwe jak szpilki, które się przebiją przez te wszystkie skóry, skorupy, krwioobiegi, materie. I nawet nie skaleczą, nie drasną tego miejsca, które zresztą i tak niczemu nie służy. Specjalnie wymyślonego po to, żeby można było sobie uprawiać jakąś samotność, hodować na parapetach jakąś rachityczną miłość, albo rozpacz, albo mimozowate szczęście. Gdzie może czasem Ktoś przyjdzie, wypali na kanapie jakieś zielsko i wydmucha nosem zielony dym. Chciałabym zobaczyć ten chybotliwy żar, tę iskierkę zielonego światła - może bym wreszcie wiedziała dokąd iść. Noszę permanentny makijaż i może stąd ta długotrwała fatamorgana, zaćma, ta niemożność znalezienia strzałki na drodze. Otwieram oczy, zamykam oczy. Znam miejsce, czas i inne masochistyczne szczegóły, albo nie. Śnię jakiś sen, albo nie. I zawsze żyję.