- To prawda, rozmawiam z drzewami – powiedziała. – Jakkolwiek, hm… rozmowa - to za dużo powiedziane. Najprościej opisałabym to tak: ja jestem czymś w rodzaju medium, które próbuje różnych form kontaktu i - mimo pewnych postępów - nie może wydostać się z powijaków. One są jak duchy, czytają w nas jak w otwartych księgach, ale nie mogą się przebić przez nasze bariery porozumienia. My, ludzie, jesteśmy ich faworytami, najbardziej cennymi spośród całego świata zwierząt. Bowiem drzewa bez trudu przejmują z naszych umysłów całą naszą wiedzę. A nasza interpretacja świata jest specyficzna, odmienna. Na przykład: Drzewa nie mają zmysłu wzroku, więc gdyby nie my - szczęśliwi posiadacze oczu, nie wiedziałyby niczego o zieleni swoich liści. Kiedy ktoś położy dłoń, albo przytuli się do pnia - a są tacy ludzie, którzy to robią i wydaje im się, że dostają więcej niż dają – drzewa poznają szorstkość swojej kory. Dźwięki potrafią czerpać bezpośrednio z umysłu ptaków, ale to od nas znają Mozarta. Nie czują bólu złamanej gałęzi ani kornika gryzącego drewno. Pozostają też w pewnym sensie nieśmiertelne, gdyż wraz z fizyczną śmiercią ich wkład do powszechnej świadomości nie znika.
- Jak porozumiewają się między sobą? – mimo nieznośnego przekonania, że rozmawiam z wariatką, poczułam się zaintrygowana.
- Istnieje między nimi stałe połączenie, mają wspólną, dostępną wszystkim bazę wiedzy, są jak jeden potężny, wszystkowiedzący organizm. Dodajmy, że nie posługują się niczym, co można by uznać za substytut słów. Drzewa nie używają wyodrębnionych, osobnych pojęć. Ich mowa jest rodzajem chmury rozedrganych cząstek, falą, jakąś energią, którą nieustannie dzielą się z naszym światem. Nie wiem jak na tę energię reagują zwierzęta. Do nas czasami coś dociera, dokonujemy odkryć, wynalazków, mamy przeczucia, wizje, prorocze sny. Źródła szukamy w sobie, w kosmitach, w duchach, w równoległych bytach. Tworząc wyszukane, nieprawdopodobne interpretacje, zazwyczaj pomijamy udział drzew.
- Są jak obcy – powiedziałam. Pamiętacie złote płytki, z wygrawerowanymi informacjami o nas i naszej planecie, wyniesione w kosmos przez sondy Pioneer. Taki rodzaj listu, wysłanego przez ludzi do obcej cywilizacji z nadzieją, że znalazca zdoła go odczytać. Przypuśćmy, że program odniesie sukces i Pioneer trafi na planetę obcych, którzy porozumiewają się tak, jak drzewa?