Kwiecień lubi się zabawiać przełącznikiem, którym zapala pory roku. „Trochę zimy” – mówi i śnieg wiruje nad zieloną trawą jak rój zmarzniętych owadów. Niebo przymyka oko na te kwietniowe fanaberie, jednak w końcu rozsuwa chmury i rzuca w dół kilka strumieni niebieskiego światła. Z ziemi wygląda to znajomo, prawie jak oko Boga z promieniami, które rysował na tablicy ksiądz Bronisław. A może Stanisław – nie pamiętam. Zziębnięty, udręczony przez roztocza trzmiel rzuca się w to światło jak w ogień. I niebo go pochłania. Z brzękiem.