1. Pokonałam rowerem 2701 km. Zaoszczędziłam kupę kasy. Ile kalorii nie wlazło w tyłek? – tego nie umiem policzyć.
2. Wyprodukowałam chyba z tonę różnorodnych warzyw. Powinny zaspokoić roczne zapotrzebowanie mojej kuchni. Przetworów owocowych, soków i powideł mam na kilka lat.
3. Utrwaliłam nieliczne, ale cenne, realne przyjaźnie.
4. Bardzo cenię moje dorosłe dzieci i popieram ich wybory.
5. Zachwyciłam się twórczością kilku kobiet. Powiedziałam im o tym. Albo napisałam.
6. Przeczytałam stosy książek i mądrych artykułów. Niektóre wymagały umysłowej żonglerki.
7. Napisałam kilka wierszy i innych fajnych tekstów. Większości nie zapisałam.
8. Odczuwam przyjemność w kontaktach z wnukami.
9. Kupiłam wreszcie porządny telefon i mój Android-Auto chodzi jak burza.
10. Nie robię w gacie, kiedy napieprzam autostradą.
11. Popchnęłam Mieczysława do zadbania o zdrowie.
12. Pracuję nad poczuciem wolności. Z różnym skutkiem – raczej wyskrobuję dziurki w murze.
13. Wydałam majątek na pomoc uchodźcom, ale nie straciłam zdrowego rozsądku.
14. Wypisuję w mediach co chcę i kiedy chcę. Mam w poważaniu polityczną poprawność. Czasami jednak zdarza mi się milczeć – nie chcę ranić niczyich uczuć.
15. Chodzę na długie, leśne spacery. Podejrzewam, że działają jak mantra.
16. Zrobiłam sobie operację żylaków, wyleczyłam zęby, zbadałam jajniki.
17. Nie dostałam pierdolca na punkcie porządków. Nie posprzątałam dla Jezusa.
18. Nie ugotowałam tony żarcia na święta. Tylko to co ważne: rosół dla Niejadków i proste w podaniu potrawy dla dorosłych. A tak w ogóle to razem z gośćmi napompowałam się winem.
19. Postanowiłam nie przyjąć księdza po kolędzie. Nie lubię kościoła, tego ich zadęcia, ceremonii, pokasływań, pochrząkiwań, nie wierzę w tę ich magię. Że nie wierzę w Boga – wiem to od pieluchy.
20. Nie płakałam po królowej. Nieco lepiej poznałam kolonializm.
21. Nie płaczę po papieżu.
22. Martwię się, czy mi flaki nie skisną na balkonie. I to obecnie moje największe zmartwienie.