wtorek, 28 lutego 2023

WSTYD TO KRAŚĆ?

 

O czym myślisz, Bożena? - pyta przymilnie Fb. Myślę o wstydzie.
O podwarszawskim miasteczku, w którym mieszkałam 40 lat, od końca studiów do emerytury. O czterdziestu latach nieustającej ucieczki przed drobnomieszczańską świętobliwością tego miejsca i jego mieszkańców. Ucieczki w las, nad wodę, między bezładne zarośla, kryjące jakieś ruiny, resztki fundamentów, schodów, pozostałości alej i ogrodów. O nie kończących się wędrówkach, początkowo z dziecięcymi wózkami, butelkami z mlekiem, pieluchami, potem z rowerem, a na koniec już tylko z aparatem fotograficznym.

Wstydzę się swojej ślepoty. Potrzebowałam kilkunastu lat takiej eksploracji, żeby zrozumieć, kim byli wcześniejsi mieszkańcy tych terenów i z jakiego powodu zniknęli. Pytałam delikatnie sąsiadów, ale nikt nic nie wiedział. Żydzi, otwockie getto - to były w tamtych czasach tematy tabu.
Zaczęłam cokolwiek rozumieć, kiedy koleżanka z pracy, lejąc łzy jak bóbr, pewnego dnia opowiedziała mi o wydarzeniu z życia szkoły. Opowieść dotyczyła niezbyt odległej przeszłości, znanej mi powierzchownie z humorystycznych haseł "Syjoniści do Syjamu". Jedna z nauczycielek, prawie-przyjaciółek mojej koleżanki, była Żydówką. Ówczesny dyrektor Strzeżek zorganizował akcję zbierania podpisów pod petycją, żądającą usunięcia Żydówki z szacownego ciała pedagogicznego placówki. Podpisali wszyscy, moja koleżanka również. Żydówka, dotychczas lubiana i ceniona, została zwolniona z pracy i zmuszona do wyjazdu do Izraela. Słuch po niej zaginął. Moja spłakana koleżanka próbowała mi opowiedzieć, jak ciężko się żyje z takim wstydem.

Ja też się wstydzę swoich ucieczek, swojej inercji. Nie chcę się teraz wdawać w szczegóły, ale to z tej przyczyny nie skorzystałam z kilku szans i wreszcie dałam się okraść z materialnego dorobku życia (a zapewniam, że złodzieje byli nie tylko operatywni i zorganizowani, ale też nad wyraz świątobliwi). Na razie jeszcze uchodzi im to na sucho.

Ewa Błaszczyk, niedawna prawie-sąsiadka, nie ucieka. Obserwuję na Fb, jak słono za to płaci. Pamiętam, jak, poruszona historiami z Sekielskich, wiadomością o molestowaniu w dzieciństwie bliskiej osoby, na schodach "naszego" kościoła, napisała - zmywalną farbą - biblijne hasło: "Pycha kroczy przed upadkiem". Postawiła też jakiś znicz poświęcony ofiarom pedofilii. Zapłaciła ostracyzmem, publicznym potępieniem, procesem w sądzie, najazdami policji; jej partner zapłacił "obiciem mordy" i groźbami utraty życia. Widzę, że nowe informacje o Wojtyle i Sapieże, o pedofilii i majątkowym bagnie nie pozwalają jej pozostać obojętną.

Pani Ewo, za wszystkie Pani działania, za to co na granicy ale też w znanym mi parafialnym grajdole - wyrazy najwyższego uznania.
 
Na zdjęciu Ośrodek PATRIA.  Prowadzi Opus Dei. Jak dostali pałacyk od gminy? Nie wiadomo.
 

 

sobota, 25 lutego 2023

NATRĘCTWA

mogłabym zostać badaczką mumii
bezszelestnie krążyć z cieniutką pęsetą
rozchylać suche włókna doczesne szczątki
nieśmiertelnych którzy wprawdzie
wyglądają jak martwi jednak
nie obracają się w proch. mogłabym
badać jak żyli co budowali
czy kogoś płodzili kiedy tracili oddech
i umierali - tylko na jakiś czas
 
myślę o mumiach obserwując muchę
która natrętnie obija się o mnie
to może być ta sama która przez jakiś czas
bez oznak życia leżała obok cukru na półce
 
jednak mając tylko starzejące się śmiertelne ciało
niczego nie można być pewnym


piątek, 17 lutego 2023

MROCZKI

czarne koty to męty uwięzione w ciałku
szklistym oka odpryski siatkówki skrzepy
martwych tkanek wyeksploatowanych
gruczołów łzowych
plastry z krwi

mają się dobrze w jasnym i gładkim
krajobrazie stron na powierzchni kartek
leżą i czekają cierpliwie kiedy zatrzymuję
wzrok na spokojnej frazie
skaczą jak poparzone kiedy i ja skaczę
z wersu na wers potykam się
o szorstki druk z drżeniem serca
sprawdzam zasięg pola widzenia

lekceważę ich wieczny marzec
koci pęd do prokreacji
będę je topić w potokach
suplementów diety witamin i minerałów
w słabnącym świetle od którego bolą oczy


środa, 15 lutego 2023

Z MARSZU


 to nie jest próbny alarm jakieś
ćwiczenia jakaś kompletna dziecinada
jeszcze nie widzą tego służby a państwo
nie myśli o konsekwencjach
nie piszą o tym w brukowcach ani
w policyjnych komunikatach
to się zaczyna

niepostrzeżenie kiedy operator ślepnie
w ciemnym przedpokoju gdy 
policjant w dyżurce zapada
w drzemkę nad kubkiem stygnącej herbaty
antyterrorysta zrzuca kamizelkę i pada
na sofę pośród eksplozji i serii z telewizora
ty sam śpisz w wannie
zimny jak nieboszczyk
gdy miasto drga od kamiennych snów

o kamienne bloki uderzają drzewa
kroczą na szczudłowatych nogach
jak obcy jak patykowate

potwory nie z tego świata
to się dopiero zaczyna
 

 

wtorek, 14 lutego 2023

Z CYKLU: MĄŻ OGRODNICZKI

 kolejne walentynki
w ramionach męża
kosz sałaty

 

 
zajrzałam dzisiaj do folii i trochę mnie ta sałata zaskoczyła...

poniedziałek, 13 lutego 2023

MIŁOŚĆ

Do miejsca oznaczonego dziką czereśnią napływa
miłość. Wprawia w drgania wszystkie struny 
tego świata - światło, powietrze, krtań.
Miłość! - pieją poeci, zagrodowe koguty. Nawet
niebieski ptaszek, w obliczu miłości,
staje się bezwolny. Jest pięknie - śpiewa -
przed nami długie lata. Wierzę, że wszystko
zniosę. W tej oto dziupli zbuduję gniazdo,
a z pestki, która przejdzie krętą drogę przez
mój brzuszek, wyrośnie nowe
drzewo - mam nadzieję. A miłość napływa,
ze świata czterech stron, z jarzębinowych dróg.
Zajmuje wszystkie miejsca w pierwszym rzędzie,
bo jest ważniejsza. Niż sama ukochana.
 
 

poniedziałek, 6 lutego 2023

SŁUSZNIE I ZBAWIENNIE

Podoba mi się pomysł Babińca Literackiego na cykliczną publikację powtórzeń "Krótkiej piłki". Podziwiam Izę Izabela Fietkiewicz-Paszek za jej publikacje, jednak za odcinek poświęcony Ka Klakli Ka Klakla jestem jej wdzięczna i to dozgonnie. Twórczość autorki, jej język, niezwykły ale też bezlitosny świat jej prozy i poezji spadły na mnie jak strumień lasera, jak manna, balsam na skołataną duszę i ciało. :-)
 
ŻAŁOBA PO KOCIE
 
Traktuję tę książkę bardzo osobiście. Z pobudek narcystycznych: cały tomik jest o mnie. Nie ma wiersza, w którym bym na znalazła jakiejś cząstki własnych doświadczeń. Każdy wiersz legitymizuje moje widzenie świata, całą gamę moich emocji i uczuć. Mało tego -wyciąga do mnie rękę i mówi: To jest w porządku, masz prawo czuć to wszystko: tęsknotę, samotność, lęk przed przemijaniem, potrzebę bliskości, ale też zaistnienia w świecie. Jednak nie za wszelką cenę. "nie zgadzam się na spóźnioną zorzę" - pisze poetka. Trafia w sedno.
 
Dla kogoś, kto tak jak ja, ma problem z dostępem do własnego wnętrza i generalnie nie pozwala sobie na zbyt wiele, poezja Ka Klakli może działać wyzwalająco i oczyszczająco. Czasami łapię się na tym, że traktuję jej wiersze nieco instrumentalnie, że używam ich jako protezy, która zastępuje mi własne braki w wyrażeniu buntu przeciwko zniewoleniu wychowaniem, oczekiwaniami innych, tradycją, religią, patriarchatem, ale też własnymi ambicjami, marzeniami, oczekiwaniami. Także buntu przeciwko temu, z czym się zderzam przez całe długie życie: przeciwko segregacji ludzi ze względu na płeć, statusu majątkowy, kompatybilność z jedynie słusznymi nurtami politycznymi i wyznaniowymi. 
 
Dotarcie do sedna obserwowanych zjawisk nie zawsze jest dla mnie proste, zwłaszcza gdy w grę wchodzi przemoc i opresja. Dla przykładu: widzę relację z pielgrzymki fanatycznych rycerzy i pierwsze, co się pojawia, to dezorientacja i lęk, chęć ucieczki.
"monokultura z bezpłciową fragmentacją plechy i
z dzieworództwem na sztandarach w kolorze krwi" - czytam u Klakli i, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, przychodzi oczyszczający gniew.