Co z tego przetrwało, prócz kruszywa i rdzy?
Czasami o tym szeptano, ale po wojnie nikt z miejscowych chyba nie wiedział, która to była dywizja, ani jaki pułk. Słyszałam jedynie, że najeźdźcy mieli czołgi, a nasi koniki, bagnety, resztki amunicji i potężne gardła.
Dziadkowie i mama niemal dotknęli frontu. Ich dom i zagroda mieściły się w połowie pola między placem szkolnym, gdzie zatrzymali się Niemcy, a Górami - grupą wydm, gdzie okopali się Polacy. W uszach mojej - siedmioletniej wówczas - mamy, okrzyk "Hurrrraaaaaa!" i tętent koni brzmiały równie przerażająco jak ryk gąsienic i huk dział.
Tego piekielnego dnia niemieckie pociski wyrwały na łące za stodołą potężny dół, który służył mi po latach jako miejsce zakazanej kąpieli. Przez całe pokolenie dziadek i ojciec wyorywali z pola dowody polskiej odwagi i chwały: fragmenty wysadzonej przez naszych, niemieckiej ciężarówki z amunicją. Kawał wyciągniętego z bruzdy żelastwa służył nam przez kilkadziesiąt lat jako zamek do stodoły.
Obie strony poniosły dotkliwe straty. Martwych Niemców poukładano na ławkach w klasach szkolnych, skatologowano i pochowano na placu szkolnym w zbiorowej mogile. Dół po powojennej ekshumacji, zasypany dopiero w latach sześćdziesiątych, stał się dla mnie - w pewnym okresie życia - miejscem emocjonującej zabawy. Polskich żołnierzy i ich konie złożono w piasku na miejscu bitwy. Opowiadano, że wydmy były czerwone od krwi. Przeniesiono ich po wojnie na cmentarz w Starejwsi. Niektórzy dostali nazwiska na nagrobku, inni spoczywają jako bezimienni.
Dziadkowie i mama nie zapamiętali żadnych twarzy, oprócz tamtego dzieciaka w mundurze. Krzyczał: "wody, wody", a nie można mu było dać nawet łyka. Taki był tumult, taki wrzask, a nic nie mogło zagłuszyć tego jego wołania o wodę. Tyle było bomb, tyle kul, a on miał nieszczęście dostać bagnetem. Jelita powoli wypływały na trawę. Leżał w sadku pod naszą najlepszą gruszką - sapierzanką. Owoce opadały i roiło się od os. Jedna z gruszek spadła mu na brzuch.
Babcia nigdy nie zapomniała smrodu nagich jelit. Dziadek przez lata wspominał błaganie o wodę. Mama nie mogła zapomnieć nocy w rządkach z ziemniakami i gromkiego "Hurrraaa!".
Ja należę do tego szczęśliwego pokolenia, któremu dane było zapamiętać smak tamtych sapierzanek.
Oficjalna relacja z uroczystości: https://stoczek.net.pl/aktualnosci/83-rocznica-bitwy-pod-huta-gruszczyno.html
Na zdjęciu: pole bitwy.