czwartek, 26 września 2019

DOKŁADNIE TAK

Lato miało słomiane włosy związane pajęczyną. Szeleściło niesfornie jak strachliwe zwierzątko albo stopy żniwiarza. Nie mogliśmy tu pozostać. Wysysał nas upał, groził nam udar, paraliż, poparzenia trzeciego stopnia. Zbieraliśmy więc siły i rzucaliśmy się na ślepo w asfalt, w beton, w bruk. Przysypialiśmy w podróży, wtuleni w zużyty fotel, kołysząc się, gniotąc, pocąc, albo marznąc przez cienki sen. Lato zostawało hen za plecami, znikało za horyzontem ziemi, nieba i Bóg jeden wie czego tam jeszcze. Czasami autobusy łapały gumy, pociągi grzęzły w zaspach. To pozwalało nam się ocknąć, odgarnąć z oczu oszronione włosy, w zaparowanej szybie przetrzeć okienko. Dostrzec sunące za nami uparcie, zmierzwione i potargane kosmyki babiego lata. Bo To nie zanika. Nie odpada, nie kruszy się, nie parcieje. To wciąż jest, można położyć na tym rękę. Tak, właśnie tutaj, dokładnie.

wtorek, 10 września 2019

INNA BAJKA

Światełka. Do migotania. Dzień dobry! - wprawia mnie w zdumienie Książę. Nie jestem gotowa na spotkanie z Księciem. Nie chodzi mi nawet o perspektywę oślizgłego pocałunku. Mam siano na głowie, a gumowy kalosz, który grzęźnie w błocie, w niczym nie przypomina złotego pantofelka. Dużo tu pijawek! - wybija mnie z introspekcji Książę. Głos ma do złudzenia podobny do Księcia, skrzekliwy i podbarwiony przeciągłym rechotem. Jednak wbrew woli zauważam, że to nie Książę tak mnie zagaduje, lecz postać z całkiem innej bajki: prostaczek, samotnik, największy niezguła, żyjący tu sobie długo i szczęśliwie, z dala od smoków, pijawek i innych krwiopijców. Przyglądam się przez chwilę jak rządzi sprawiedliwie swoją puszką piwa i paczką papierosów. Tymczasem Książę znika na zawsze w świecie pijawek. Już go nie ma i nie będzie. Są jeszcze światełka - do migotania. Ale to już inna bajka.