Słońce zachowuje się jak jakaś gwiazda: ustawia się w portalu, przez krótką chwilę pozuje do zdjęć, a potem spada na łeb na szyję, nie dbając o to, czy ktokolwiek zdąży pomyśleć życzenie. Zaświat długo czekał i chyba zaplanował fajerwerki, bo niebo się zapala i sypią się iskry. I zanim się skończy ten gasnący w oczach spektakl, zanim zamknie się przejście i nastanie ciemność - świat ma kilka sekund, by coś dostrzec, przyjąć, coś utrwalić.
Tego się nie da przewidzieć, zaplanować. Na nic wyprawy, na nic obietnice z katalogów biur podróży, pełne rozświetlonych pejzaży i chmur błękitnych, wyjałowionych z burz i ulewnych deszczy. To, co wstrzymuje oddech - przychodzi bez ostrzeżenia. Cała sztuka to znieruchomieć i przyjąć niedorzeczne szczęście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz